sobota, 11 maja 2013

walka z ciemnymi włosami w uzyskaniu blondu :D

Witam wszystkie włosomaniaczki!
Nie będę się zbytnio rozpisywać na początek. Postanowiłam założyć tę stronkę, ponieważ wiem, jak wiele osób próbuje pozbyć się paskudnej czarnej farby z włosów i uzyskać blond :D ja również w wyniku nagłego przypływu fascynacji ciemnymi włosami, sięgnęłam po odcień mroźnej czekolady po czym na mojej głowie zawitał kruczoczarny kolor, z którym walczę od kilku miesięcy ;)
Mój naturalny kolor włosów to ciemny blond, wpadający w złote refleksy ^^
Przyznam szczerze,że żałuję ogromnie farbowania i na pewno wrócę do naturalnego koloru, ale najpierw czas na blond ;)


Teraz zdjęcie po farbowaniu castingiem ''mroźne kakao'' nie pamiętam numeru - skusił mnie fakt, że był to szampon koloryzujący, który miał zniknąć po ok 28 myciach... Guzik prawda ;)

 grudzień 2012 (farbowałam w czerwcu 2012)

 (końcówka stycznia 2013)

jak widać, kolor o intensywnym czarnym odcieniu. Traktowany sodą, szamponem przeciwłupieżowym nie chciał za nic w świecie opuścić mojej głowy ;p

W lutym 2013 postanowiłam udać się do ''zaufanej''fryzjerki, z której usług korzysta moja mama już od wielu lat. Liczyłam na to, że jeśli oddam w jej ręce moje włosy, wszystko będzie ok. Niestety bardzo się pomyliłam. Zaproponowano mi rozjaśnianie poprzez balejaż - ok, tylko nie przy wodzie o najwyższym stężeniu! (18% zdaje się). Nie wysiedziałam na fotelu nawet 5 minut... Moje włosy zaczęły dosłownie się palić, a ja o mało nie eksplodowałam od gorąca... 
Do dzisiaj nie mogę się uporać ze zniszczeniami po tym wyczynie i postanowiłam działać na własną rękę.

Balejaż dzień po fryzjerze


 Włosy przez miesiąc były w nawet dobrej kondycji. Jednak po tym czasie zaczęły się kruszyć, łamać i puszyć przez co nie mogłam ich nawet normalnie ułożyć.

W marcu postanowiłam zdać się na własną rękę kupując farbę z castinga 1021 (był to bardzo jasny blond)
efekt, całkiem niezły, włosy nawet się wzmocniły.


w kwietniu również farbowałam odrosty tą farbą, ale efekt niestety marny i znacznie uwidczoniła się różnica między ciemnym a jasnym kolorem - czubek głowy miałam jaśniejszy niż cała reszta.


Obecnie walczę z rozjaśniaczem z JOANNY. Najpierw zrobiłam kąpiel rozjaśniającą, po kilku dniach nałożyłam rozjaśniacz na kilka pasm, a dziś położyłam go na całe włosy.
przed:
(włosy bez ani grama odżywki)


po:

 (z lampą)

 (światło dzienne)



Jak widać nie ma drastycznej różnicy w rozjaśnianiu. Uzyskałam jedynie odcień mahoniowy. Być może dlatego, że przy rozrabianiu roztworu używałam więcej kremu niż proszku, po to by po prostu nie spalić włosów. Wolę rozjaśniać etapami niż ''na hura'' ;)

Zamierzam teraz odczekać kilka dni, zregenerować piórka ;) i zafarbować włosy Garnierem naturals ''bardzo bardzo jasny blond'' 
Kupiłam wczoraj w Biedronce dwa opakowania za 17.99. Nie wiem właściwie, ile kosztuje jedno, bo pierwszy raz się na nią skusiłam.
Mam nadzieję, że sprawdzi się na moich włosach. Spróbuję wyrównać nią kolor i zaprezentuję efekty. ;)




1 komentarz: